piątek, 1 listopada 2013

Najgorszy dzień EVER !

Może się to wydać dziwne, ale.. jestem już u nowej rodziny. To dosyć długa historia, ale może chociaż trochę ją skrócę. W domu w którym do dzisiaj mieszkałam czułam się jak sprzątaczka. Myślę, że de facto nie potrzebowali au pair. Dzieci są już dość duże i robią wszystko same, albo siedzą przed telewizorem, no ewentualnie swoim iPadem. :O Matka nie pracuje, cały dzień w domu z dziewczynkami oczywiście. I po co ja tam? Do sprzątania, bo przecież codziennie przez dom przewija się tornado, huragan i wszystko inne, więc niech Alex posprząta. Jakieś 2 dni temu zaczęłam szukać nowej rodziny. Stwierdziłam, to nie dla mnie. Ale szczerze mówiąc to myślałam, że przemęczę się jeszcze tydzień i w międzyczasie czegoś poszukam. Wczoraj byłam na jednym potajemnym spotkaniu z rodziną. Właściwie to już dziś u nich jestem ale o tym później. :)
Zatem, hostka dziś wzięła mnie na rozmowę. Posypała się cała litania, czego to ja nie robię albo robię źle. Sprzątam za szybko nie rozmawiam z nimi (nie dało się z nimi rozmawiać, próbowałam). Nie ważne. W każdym razie zasugerowała mi wyprowadzkę, DZISIAJ. :O WHAAAAAT?! Z jednej strony super, bo nie chciałam z nimi spędzić kolejnego dnia ale z drugiej, wpadłam w panikę gdzie ja teraz pójdę. Okazało się, że mogę liczyć na każdego, poczynając od au pair z okolicy, którą poznałam tydzień temu, przez koleżanki i kończąc na rodzinie, która uratowała mi dziś życie. Walczyli ze mną do końca i za to im będę wdzięczna do końca życia. Spakowałam się w godzinę, swoją drogą, jakim cudem mogłam się pakować cały tydzień przed przyjazdem tutaj?! I wyszłam z domu. Hostka nie zapłaciła mi wszystkiego, twierdząc, że nie wypłaciła. A ja byłam już tak zestresowana, że chciałam jak najszybciej opuścić Edgware. A teraz jestem u rodziny z którą widziałam się wczoraj, oni polubili mnie, ja ich. Zobaczymy jak będzie za tydzień, ale nie chcę się pakować, AGAIN. :)


Po za tymi wszystkimi przygodami i rodzinką to tydzień zleciał mi calkiem dobrze. Kilka razy odwiedziłam już centrum.

Trochę zdjęć na poprawę mojego humoru. :D



 
AAAAA, magic stars, finally found you :)


 
W Selfridges już święta

 

4 komentarze:

  1. Pamietaj, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwni ludzie ... Oby teraz było lepiej ! Trzymaj się !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie poddawaj się. To jest tak, pierwsze dni ekscytacji, potem aha aha fajnie.. potem wielkie zwątpienie! Każdego to dopada i już nie chodzi o sam homesick, ale musisz chwilę nad tym sama pomyśleć, daj sobie jeszcze kilka tygodni, i bierz każdy dzień jak najlepiej i korzystaj z wszelkich możliwości jakich chciałaś czerpać z takiej przygody jak au pair.
    Może Ci się spodobać jeszcze i sprawy obrocą się o 180 stopni. Trzymaj się ciepło. Przypadkowa czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, no to witamy w klubie nieudanych pierwszych rodzinek . Nie jesteś sama kochana ! :* Nie ma w tym tutaj ANI TROCHĘ Twojej winy , to durna rodzinka nie "uprzedziła" że chcą sprzątaczki i czego dokładnie oczekują. Teraz nie ma co patrzeć za siebie, najlepiej zapomnieć niestety. I będzie dobrze , pomału się wszystko poukłada - trzeba zacząć od początku. :))

    OdpowiedzUsuń