czwartek, 14 listopada 2013

Keeps getting better.

Zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest lepiej. Powoli zaczynam życie w Londynie. Przyzwyczajam się do tego jak tu jest, jak wygląda mój dzień. Każdą wolną chwilę staram się wychodzić z domu. Nie ważne czy sama czy z kimś. Najczęściej jest to Ala, au pair, którą poznałam jeszcze jak mieszkałam w Edgware. Wcześniej dużo łatwiej było nam się spotkać, bo mieszkałyśmy obok siebie. A teraz to dwa krańce Londynu, dlatego zazwyczaj spotykamy się w centum. W sobotę spacerowałyśmy po Hyde Parku i nawet na chwilę weszłyśmy do Natural History Museum. Później Covent Garden, Trafalgar Square i National Gallery. Czy chcę wracać? Nie wiem. Ale wiem, że czuję, że mój kryzys został zażegnany. Dlatego dziękuję Wam za to, że nie pozwoliłyście mi się poddać. Zobaczyłam, że to wcale nie musi być takie ciężkie. Wiadomo, że na początku jest ale później to życie tutaj staje się codziennością. Moja hostka, która też byłą au pair 15 lat temu w UK powiedziała mi to samo. Daj sobie czas. :)
 
 

 




              
 
 

3 komentarze:

  1. No widziiiisz :) Czasem trzeba głęboko odetchnąć, pomyśleć, nerwy się są dobrymi doradcami. Buziaki z Polski, trzym się! :)

    Ala
    www.alniac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Najwazniejsze to przebrnac przez najgorsze, a potem to juz z gorki :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze , oby teraz tylko do przodu :)) I most jak zwykle wygląda przepięknie. Mam nadzieję, że za niedługo będzie mi dane go zobaczyć. :)

    OdpowiedzUsuń