Wiem, że znowu długo nie pisałam. Odkąd przyjechałam do Londynu minął ponad miesiąc a ja czuję jakby to były dwa tygodnie. Dzień leci za dniem. Kurs jest bardzo interesujący, aczkolwiek jego zadaniem jest zapoznać nas z podstawowymi zasadami organizowania imprez masowych. Wielu ludzi już w jakiś sposób jest w tym biznesie ale chcą się jeszcze podszkolić. Ja jestem totalnie zielona więc na każdych zajęciach uczę się czegoś nowego.
Zwiedzam też Londyn, długie spacery, wizyty w muzeum a nawet oprowadzanie znajomych po mieście. Odwiedziłam już Greenwich, Portobello Market, Primrose Hill, V&A Museum, Kensington Gardens, Holland Park i wiele innych ale nie jestem w stanie spamiętać. :)
Caały miesiąc szukania pracy trochę mnie wykończył. Masa wysłanych aplikacji online (niestety w Anglii większość sklepów niestety tego wymaga co jest bardzo irytujące. Na każdej stronie trzeba założyć osobne konto i czekać na odpowiedź) odwiedziny w prawie każdym napotkanym sklepie nie przynosiły skutku. Niby każdy jest zainteresowany i ma wolny etat ale zero odpowiedzi. W końcu, po miesiącu dostałam telefon ze sklepu na High Street Kensington. Zaprosili mnie na interview po którym się dowiedziałam, że mam pracę. Kilka dni później odbyło się szkolenie i oprowadzanie po budynku, który jest ogromny i na pewno nie raz się tam zgubię :P Pierwszy dzień już w niedzielę, cieszę się bo poznam dużo nowych ludzi i zdobędę kolejne doświadczenie. Sam sklep jest 30 minut spacerem ode mnie, (muszę tylko przejść Holland Park i jestem) więc jeśli tylko angielska pogoda dopisze to nie zamierzam korzystać z transportu publicznego.
Ostatnią częścią posta jest skłotting. Nie wiem czy ktoś z Was kiedykolwiek o tym słyszał. Ja do wczoraj też nie miałam o tym pojęcia. Spotkałam się z kolegą, który przyjechał tu w styczniu. Znamy się bardzo długo, ale i on i ja byliśmy zajęci, więc w Londynie spotkaliśmy się dopiero wczoraj. Cały wieczór słuchałam jego historii z otwartą buzią i wielkimi oczami. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mianowicie mój kolega od pół roku prowadzi życie skłottersa, czyli żyje za darmo w jednym z najdroższych miast Europy. Nie płaci za mieszkanie, bo wraz z grupą ludzi zajmują opuszczone budynki i tam tworzą sobie swój kąt. Mogą tam mieszkać dopóki nie dostaną od właściciela budynku nakazu eksmisji. Jeśli taki dostaną, zbierają swoje rzeczy i szukają kolejnego miejsca to zamieszkania. Dzięki temu mój znajomy przeprowadzał się już 6 razy. Mieszkał pod Tower Bridge, na Hampsted, Camden i w kilku innych. Poznał wielu ludzi, którzy wybrali życie skłottersa z własnej woli. Nauczył się radzić sobie w życiu i żyć dniem dzisiejszym. Jego historia naprawdę mnie poruszyła. Nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam i namawiam go cały czas na napisanie książki, bo wiem, że zdobyłaby popularność, więc jeśli kiedyś natraficie na książkę opisującą życie na skłotach zapewniam Was, że nie będziecie mogli w to uwierzyć. Ja tak się zainteresowałam, że dziś czytam w internecie jak to wszystko wygląda. Nie chcę zostać skłottersem ale z czystej ciekawości chcę wiedzieć więcej. Wam też polecam. :)
Zwiedzam też Londyn, długie spacery, wizyty w muzeum a nawet oprowadzanie znajomych po mieście. Odwiedziłam już Greenwich, Portobello Market, Primrose Hill, V&A Museum, Kensington Gardens, Holland Park i wiele innych ale nie jestem w stanie spamiętać. :)
Caały miesiąc szukania pracy trochę mnie wykończył. Masa wysłanych aplikacji online (niestety w Anglii większość sklepów niestety tego wymaga co jest bardzo irytujące. Na każdej stronie trzeba założyć osobne konto i czekać na odpowiedź) odwiedziny w prawie każdym napotkanym sklepie nie przynosiły skutku. Niby każdy jest zainteresowany i ma wolny etat ale zero odpowiedzi. W końcu, po miesiącu dostałam telefon ze sklepu na High Street Kensington. Zaprosili mnie na interview po którym się dowiedziałam, że mam pracę. Kilka dni później odbyło się szkolenie i oprowadzanie po budynku, który jest ogromny i na pewno nie raz się tam zgubię :P Pierwszy dzień już w niedzielę, cieszę się bo poznam dużo nowych ludzi i zdobędę kolejne doświadczenie. Sam sklep jest 30 minut spacerem ode mnie, (muszę tylko przejść Holland Park i jestem) więc jeśli tylko angielska pogoda dopisze to nie zamierzam korzystać z transportu publicznego.
Ostatnią częścią posta jest skłotting. Nie wiem czy ktoś z Was kiedykolwiek o tym słyszał. Ja do wczoraj też nie miałam o tym pojęcia. Spotkałam się z kolegą, który przyjechał tu w styczniu. Znamy się bardzo długo, ale i on i ja byliśmy zajęci, więc w Londynie spotkaliśmy się dopiero wczoraj. Cały wieczór słuchałam jego historii z otwartą buzią i wielkimi oczami. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mianowicie mój kolega od pół roku prowadzi życie skłottersa, czyli żyje za darmo w jednym z najdroższych miast Europy. Nie płaci za mieszkanie, bo wraz z grupą ludzi zajmują opuszczone budynki i tam tworzą sobie swój kąt. Mogą tam mieszkać dopóki nie dostaną od właściciela budynku nakazu eksmisji. Jeśli taki dostaną, zbierają swoje rzeczy i szukają kolejnego miejsca to zamieszkania. Dzięki temu mój znajomy przeprowadzał się już 6 razy. Mieszkał pod Tower Bridge, na Hampsted, Camden i w kilku innych. Poznał wielu ludzi, którzy wybrali życie skłottersa z własnej woli. Nauczył się radzić sobie w życiu i żyć dniem dzisiejszym. Jego historia naprawdę mnie poruszyła. Nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam i namawiam go cały czas na napisanie książki, bo wiem, że zdobyłaby popularność, więc jeśli kiedyś natraficie na książkę opisującą życie na skłotach zapewniam Was, że nie będziecie mogli w to uwierzyć. Ja tak się zainteresowałam, że dziś czytam w internecie jak to wszystko wygląda. Nie chcę zostać skłottersem ale z czystej ciekawości chcę wiedzieć więcej. Wam też polecam. :)
Kensington Palace
Holland Park
Greenwich Park
V&A